Znacznie natręctw myślowych w rozwoju schizofrenii

Większość znanych schorzeń psychicznych z tym klasyfikowanym jako “schizofrenia” na czele ma swoją przyczynę i w istocie stanowi silne uzależnienie od natręctw myślowych. Za “natręctwo myślowe” przy tym rozumie się tutaj wyobrażanie siebie jako osobę osiągającą sukces i wyobrażanie okoliczności zwyczajnie podnoszących “ego”. To myśli sprawiające przyjemność wyobrażającej tak siebie osobie kreującej te wyobrżenia. Wyobrażenia sytuacji z gruntu nierealnych z punktu widzenia myślącego czego myślący jest świadomy. Nieumiejętność przedkładania dobra długofalowego ponad natychmiastową przyjemność lub nieświadomość rujnujących dla umysłu konsekwencji natręctw myślowych i ich nieograniczanie są przyczyną stanów klasyfikowanych jako “schizofrenia”.

Tę powyższa myśli starał się będę w niniejszym wpisie udowodnić. Zacznę od paru slow o sobie i swoich kwalifikacjach, potem przejdę do biologii uzależnień z paroma przykładami uzależnień. Wskąże najpierw na te dobrze znane oraz te mniej rozpoznawalne jako nałogi w tym natręctwa myślowe.
Następnie wskażę dwa bardzo silne dowody oraz parę dowodów mniejszej wagi na okoliczność, że ogrom stanów klasyfikowanych jako choroby psychiczne to w istocie stany silnego niekontrolowanego upojenia sprawiającymi przyjemność natręctwami myślowymi. Na samym końcu przedstawię ocenę stanu nauki, jaka jest psychiatria oraz perspektywy pomocy osobom klasyfikowanym jako “wariaci”.

O autorze

Na co dzień uprawiam zawód programisty komputerowego. Nie mający nic wspólnego zawodowo z psychiatrią. Niniejszy artykuł zdecydowałem się napisać na gruncie przypadku kolegi zdiagnozowanego przez spejalistów jako schizofrenika w czasie nasilenia się jego choroby. W sumie z osobami ze zdiagnozowaną choroba psychiczna miałem do czynienia parę razy. Również parę przypadków i ich przebiegów usłyszałem od znajomych lub z literatury.

Małe moje doświadczenie nie może być powodem do kwestionowania podjętych rozważań.
Isaac Newton sformułował podobno prawo ciążenia po zapoznaniu się z opisami trajektorii ruchu planet Johannesa Keplera. Istniały osoby mające zdecydowanie szersze doświadcznie z obserwacji ruchów planet. Mowa tu o astrononomach, do których Newton nie należał. Zdecydowanie więcej razy obserwowali Keplerowsie elipsy, ale żaden z nich tak zgrabnie nie wkomponował tego zjawiska w szerszą regułę. Newtonowi zamiast lat praktyki wystarczyło zapoznanie się z jednym opisem zaobserwowanej prawidłowości.
Celem dziedziny, jaką jest astronomia, nie było wynajdywanie praw dynamiki. Nie miało znaczenia ile przypadków działania prawa grawitacji zdiagnozowali astronomowie. W tym kontekście dla badacza, który faktycznie chce odgadnąć przyczynę zachowania się wariata, wystarczy JEDEN dobrze zinterpretowany przypadek. Zinterpretowany na gruncie badania przyczyny zjawiska, a nie klasyfikacji jego objawu. Jeden przypadek zamiast setek innych, dla których setek celem badaczy i przeprwadzanej przez nich analizy są wyłącznie:

oraz

Biologia nałogów

Największym sukcesem nauki o mózgu jest w mojej ocenie rozpoznanie substancji, jaka jest dopamina oraz metodologii, z jaka mózg zarządza jej gospodarką. Działanie substancji psychoaktywnych w szczególności narkotyków oraz alkoholu polegać ma na wymuszaniu na mózgu coraz to bardziej intensywnego dawkowania dopaminy zwiększając natychmiastową przyjemność. Problemem z punktu widzenia dalekosiężnych skutków takich “strzałów” dopaminowych jest to, ze w konsekwencji fali takiej dopaminy mózg docelowo produkuje jej mniej, domagając się uśrednienia jej ilości w czasie. To jest ogólnie znany mechanizm podnoszony przez wielu uczonych, którego obrazem są liczne depresje wśród osób uzależnionych. Widać to szczególnie wśród osób uzależnionych od marihuany oraz kokainy, kiedy to w czasie kiedy akurat nie są pod wpływem narkotyków, popadają w niezrozumiałe dla nich stany depresyjne. Interpretują oni te stany jako niezależne od ich uzależnienia i przekonani o nieszkodliwości używki zaczynają ją stosować jako remedium na depresje. Pogłębiając w ten sposób jeszcze większe rozchwianie gospodarki dopaminowej.

Zrozumienie zgubnego wpływu na gospodarkę dopaminową mózgu jako istotę dobrze znanych nałogów pozwala lepiej usystematyzować to, co z punktu widzenia mózgu używką jest, a co nią nie jest. Potocznie za “używkę” uważa się coś, co zapewnia natychmiastową przyjemność, ale długofalowo ma skutki zgubne dla zażywającego. Nie jest używką poczucie szczęścia z uwagi na fakt założenia rodziny czy sukcesu w pracy bowiem satysfakcja taka nie trwa zaledwie kilkadziesiąt minut, ale jest w miarę trwała i sytuacja, która to szczęście zainicjowała będzie miała pozytywny długofalowy wpływ. Marihuana stanowi używkę dlatego, że jej zażywanie oznacza nie tylko utratę czasu, który mogliśmy poświęcić na pracę nad naszym długofalowym szczęściem, ale zwłaszcza dlatego, że zły nastrój w czasie spadku dopaminy poza upojeniem narkotykowym przeszkadza w budowaniu czegokolwiek trwałego.

Nałogiem nazywamy stan, w którym przyzwyczajmy mózg do przyjemności związanej z używką i chcąc uzyskać szybką dawkę dopaminy, uciekamy do używki, chociaż długofalowo ma to zgubny skutek z punktu widzenia relacji oraz sukcesów zawodowych. Warto zwrócić uwagę na fakt co może być nałogiem, ponieważ może nim być nie tylko czynność, która polega na fizycznym zażyciu substancji. Z uwagi na późniejsze rozwaznaia już teraz warto zwrócić uwagę na najbardziej znane uzależnienia:

Rodzaje nałogów można by mnożyć. Powyższe podałem celem podkreslenia, że nie wszystkie wiążą się z zażyciem substancji psychoaktywnej. W tym właśnie celu wspomniałem o hazardzie czy dotyczących ogromu mężczyzn problemach z seksualnością. Zachowanie te takie jak masturbacja bywają przy tym wymieniane jako niemające negatywnych skutków na powodzenie w życiu, ale podobnie wiele osób (najczęściej ci sami) twierdzą, że takich skutków nie mają narkotyki w postaci marihuany czy kokainy.
Do używek niezwiązanych z zażyciem substancji aktywnej należy jeszce wiele innych zachowań. Należą do nich słuchanie muzyki, czy nawet oglądanie filmów fabularnych, czy czytanie powieści. Ogólnie rzecz biorąc dostarczanie organizmowi emocji niezwiązanych z przeżyciami nas samych, ale innych osób, zmniejsza w nas chęć przeżywania emocji w przyszłości samemu. Dzieje się to wskutek dopaminy, na której ekspozycje narażamy się przez zaangażowanie w emocje niedotyczące nas samych, wprowadzamy się w stan bezproduktywności charakterystyczny dla innych używek.

Znaczenie natręctw myślowych w rozwoju schizofrenii

Przedstawiam niniejszym dwa silne dowody na ten związek:

* fakt, że urojenia osób “chorych” zawsze dotyczą ich statusu podnoszącego ich własne Ego. Osoby ze zdiagnozowanym wariactwem niemal zawsze tkwią w fałszywym wyobrażeniu, że ma miejsce któryś z poniższych:

Ta prawidłowość ma szczególne znaczenie. Jakoś żadnemu wariatowi nie wydaje się, że został bezdomnym, czy osobą nieszanowaną. Wariactwu zawsze towarzyszy uznanie się za osobę wybitną.

Drugim dowodem powyższej tezy jest:

* fakt, że osoby “chore” najczęściej mają współistniejący silny nałóg.

Przyjmuje się przy tym, że nałóg ten (najczęściej związany z zażywaniem substancji psychoaktywnych) przyspiesza nasilenia wariactwa. Prawda jest jednak taka, że on współistnieje i sposobność do niego jest obrazem sposobności również do drugiego poważniejszego nałogu: tj. natręctw myślowych.

Również osoby niewykazujące cech “wariata” oraz skłonności do uzależnień zmuszone są przyznać, że bywają u nich okresy silnej woli w wybieraniu dobra długookresowego ponad natychmiastową przyjemność, oraz okresy znudzenia walką o bycie lepszym człowiekiem. U osób zdiagnozowanych jako schizofrenicy takie okresy walki i poddania się również mają miejsce, tyle że występują gwałtowniej. Prawdopodobnie dlatego, że mają miejsce:

albo:

Dla przykładu znajomy z silnym aktualnym rzutem schizofrenii zapytany, dlaczego nie odstawi marihuany, bredzi o tym, że zażywa tę “medyczną” i że ona jest lepsza od tej “niemedycznej”. Albo naprawdę tak sądzi, co jest wątpliwe, albo wmawia to sobie lub innym chcą zakamuflować prawdziwa intencj e, jaką jest fakt, że w tej chwili liczy się dla niego wyłącznie natychmiastowa satysfakcja. Z natręctwami myślowymi jest gorzej niż z tradycyjnymi używkami, bowiem na ogół, ludzie nie interpretują ich jako coś szkodliwego. Znaczenie ma to w okresie totalnego luzowania dyscypliny przy używkach tych, wobec których przekonanie o szkodliwości jest wysokie, jakimi używkami jest na przykład marihuana. Tym trudniej w tym stanie zaprzestać polepszania samopoczucia w sposób zdaniem uzależnionego jako bezpieczny. Tj. Podwyższa go za pomocą wyobrażenia sobie siebie w satysfakcjonujących okolicznościach absurdalnych z punktu widzenia prawdopodobieństwa ich zajścia. Jest to tym przyjemniejsze bowiem zalew mózgu dopaminą jest spotęgowany działaniem środka psychoaktywnego. Psyciatrzy wtedy mówią, że środek ten stał się “katalizatorem".
Samo to użycie terminu “katalizator” przez klasyczną psychiatrę stanowi potwierdzenie stawianej tutaj tezy. Wszystkie środki psychoakywne nie powodują same w sobie zalewu dopaminy ale zalew ten zwielokrataniją w wyniku naturalnych przyjemności odczywanych przez zażywającego. Zauwazmy, że wczesne zażywanie narkotyków czy alkoholu nigdy nie odbywa się w pojedynkę. Zawsze w grupch przy okazji spotkań towarzyskich. Tak samo jak podczas tych spotkań tyle że na trzeźwo odczuwamy przyjemność bycia akceptowanym I podziwanym (po to mamy w gruncie rzeczy znajomych). Również kiedy podczas tych spotkań wynosimy sie nad innych najczesciej nieobecnych. Przyjemnosci te potęgowane są w przypadku używek. Analogicznie jezeli używki sa katalizatorem wariactw to wariactwa te w istocie musza sprawiac pacjentowi przyjemnosc. Wynosić jego Ego.

Na okoliczność powyższego przemawiają jeszcze kolejne dowody:

Refleksje

Wszystkie poza jednym ze znanych mi przypadków osób zdiagnozowanych jako “wariaci” uzależnieni byli od narkotyków. Wszyscy lekko podchodzący do tego uzależnienia bagatelizujący je. Faktycznie wzmagało się ich użycie w czasach poprzedzających rzuty “wariactwa” oraz podczas jego trwania. Wszystkie znane mi osoby zdiagnozowane jako “wariaci” widzieli siebie w trakcie rzutu “choroby” jako posiadający znacznie większy własny status i karmili tym swoje ego. Jedna z tych osób miała zdiagnozowane, zdaje się coś, co nazywane jest chorobą dwubiegunową, pozostali schizofrenię. Powracając do przykładu z trajektoriami planet Keplera: rozpoznanie rodzajów planet, ich kolorów, miejsc pojawiania się, w czym obeznani są astornomowie, nie ma znacznia z punktu widzenia głębszych rozważań o przyczynach takich a nie innych ich trajektorii czy – powrcając na gunt psychatrii - opisywanych tutaj zachowań. Literatura w zakresie psychiatrii w mojej ocenie kończy się na Zygmuncie Freudzie. Wszystko po nim sprawia wrażenie przedkładać formę nad treść. Używając języka potocznego: jakość współczesnej literatury fachowej, wyłączywszy z niej wąsko ujęte uzależnienia, wypełnia definicje “bełkotu”. Nieznajomość osiągnięć współczesnej psychiatrii nie tyle nie stanowiło przeszkody dla mnie w prawidłowym ujęciu isoty większości chorób psychicznych, co wręcz umożliwiło wgląd na sprawę zdrowo bez uprzedzeń.

Uważam, że przeciwdziałając opisywanym tutaj zachowaniom, należy przede wszystkim wychowywać dzieci konsekwentnie naciskając na konieczność przedkładania długofalowych sukcesów ponad natychmiastową przyjemność. Jestem przekonany, że gdyby spróbować ustalić korelację pomiędzy zaniedbywaniem wychowania dziecka, a tym ,czy przydarzy mu się w w wieku dorosłym jakikolwiek epizod na te psychiatrycznym, to korelacja ta byłaby olbrzymia. Jak ktoś nie wie jak zmierzyć zaangażowanie rodziców w wychowanie to polecam mierzyć to wskażnikiem jak bardzo “pacjent” przypomina sobie kary cielesne wymierzane przez rodziców. Im bardziej pamięta tym troska ta była większa. Katastrofalne w skutkach jezeli chodzi o przyszłe wskażniki “zachorowań” są metody wychowawcze skupiające się na samorozwoju dziecka I luzowaniu dyscypliny. To dyscyplina z zasady nacechowana jest dbałoscią o realizację w przyszłości wzamian za poswięcenie się w chwili obecnej.
Dorosłych cierpiących na tutaj opisana przypadłość należy przede wszystkim zapoznawać z pracami jak niniejsza, żeby ich uświadomić o znaczniu natręctw myślowych. Nalezy zmotywować ich do walki o lepsza przyszłość we własnym zakresie zamiast umozliwiać szarlatanom futrowanie pacjentów psychotropami zamieniającymi ich w rośliny.