Filozofia a nauka
Przedstawię poniżej model stanowiący w istocie prawo przyrody tłumaczące zjawisko hipnozy. Model ten tłumaczy wszystkie dotychczas poznane zjawiska w przyrodzie plus tłumaczy wszystkie te, które dotychczas znanymi modelami wyjaśnić się nie da. Takie jak właśnie zjawisko hipnozy.
Zacznę od tego czym jest model obrazujący prawa przyrody I nauka jako taka.
A wiec “nauka” to dyscyplina, która stara się odnajdywać modele takie, że tłumaczą zaobserwowane zjawiska. Również pozwalają przewidywać zachowanie się przyrody w przyszłości na podstawie przyjętego modelu.
Zasadność uprawiania nauki jest taka, że dzięki wypracowaniu w ten sposób modeli da się prawidłowo ukierunkowywać swoje działanie w celu osiągnięcia zamierzonych celów. Dla przykładu osobie pracującej w reklamie łatwiej jest podejmować decyzje w ramach nowo podejmowanych akcji marketingowych znając I zgadzając się z modelem wg. którego konsumenci na te akcje reagują.
Issac Newton zauważył spadek swobodny ciała formułując na jego podstawie prawo ciążenia. Tłumaczyło ono aktualnie obserwowane wszystkie zjawiska fizyczne związane z grawitacją oraz dodatkowo na jego podstawie udało się obliczyć orbitę stacjonarną satelit dzięki którym obliczeniom przez dziesiątki lat cieszyliśmy się telewizją satelitarną, a dzisiaj również internetem satelitarnym.
Ten rodzaj wypracowywania modeli prosperowania przyrody, który decydować ma o wszystkim, w tym pomagać w optymalizacji kształtowania relacji międzyludzkich nazywany jest “Filozofią”. Filozofii nie uznaje się przy tym za naukę, bowiem zakłada ona najczęściej jakiś dogmat, z którym nie każdy musi się zgadzać.
Zastanówmy się co gdyby cała tę przestrzeń zarezerwowaną dla Filozofii okroić do tej jej istoty która wszystkich jako jedyna interesuje czyli odpowiedzi na pytanie “jak żyć”. Wtedy dogmatyzacja w zakresie Filozofii ogranicza się przede wszystkim do uznania wyższości szczęścia w obecnym życiu ponad szczęście pośmiertne, lub odwrotnie.
Przy czym należy mieć na względzie, że odkrycie Berta Hellingera pokazuje, że najwyższe szczęście na Ziemi i sposób w jaki optymalnie jest osiągalne oznacza jednocześnie najwyższe szczęście pozaziemskie. Hellinger sprowadził Filozofię do zwykłej nauki w której model w postaci wypracowanego przez niego wspólnego sumienia jest modelem wskazującym na optymalne z punktu widzenia jednostki zarządzanie relacjami z otoczeniem. Niezależnie od postawionego dogmatu.
Pisze o tym dlatego, bo I niżej przedstawiony model nie jest żadnym “systemem filozoficznym”, ale pełnoprawnym modelem naukowym. Nie jest uzależniony od żadnego dogmatu.
Hipnoza
Po pierwsze to o hipnozie mówi się niewiele. Powodem tego stanu rzeczy jest niezrozumienie tego co stoi za tym zjawiskiem. Uczonym związanym z naukami o psychice człowieka łatwiej jest nie burzyć ugruntowanych w sobie poglądów nie mogąc niczym ich w zamian zastąpić. Ich postawa przypomina postawę męża zdradzonego przez kobietę, który udaje I przed sobą, I przed otoczeniem, że coś takiego nie miało miejsca i, że małżeństwo jest w jak najlepszej kondycji. Taki sam udawany błogostan towarzyszy współczesnej psychologii wobec zjawiska jakim jest hipnoza. Dobrze to ujęła Isabelle Strengers, której stanowisko wg. Leona Chertoka jest takie:
“Aby spróbować zrozumieć brak brak zainteresowania, a nawet uniki, jakie charakteryzują dziś jeszcze postawę niektórych uczonych wobec hipnozy. Zapytuje ona, czy ta postawa nie jest sama symptomem, odmową stawienia czoła zjawisku, które poddaje w wątpliwość kategorie określające przedmiot dyscypliny, albo podmiot praktyki tych uczonych”
Niżej przedstawiony mechanizm wyjaśniający zjawisko hipnozy pozwoli zmienić ten wymuszony uśmiech psychoterapeutów I psychologów na autentyczny.
Początkowi rozpowszechniania wiedzy na temat hipnozy towarzyszyła praktyka wprowadzania pacjentów ten stan za pomocą znużania ich I wprowadzania w stan uśpienia przy jednoczesnym celowaniu w taki punkt procesu usypiania, że jakaś część mózgu odpowiedzialna za krytyczną ocenę już była wygaszona, a jednocześnie funkcje komunikowania jakiejś innej części mózgu z otoczeniem pozostawały aktywne.
To uśpienie wywoływano czy to odblaskowymi przedmiotami, czy szklanymi kulami, czy nakazując pacjentowi wpatrywać się w jakiś ściśle określony punkt. Znużenie pacjenta osiągane również było poprzez nakazywanie mu wielokrotnego odliczania. W momencie, w którym terapeuta oceniał znalezienie się pacjenta w tym punkcie jego relaksacji rozpoczynał on wydawanie sugestii nakazujących mu w pierwszej kolejności być posłusznym jego głosowi, a w dalszej kolejności nakazując pacjentowi wybrane zachowania. Najczęściej związane z chęcią uleczenia schorzenia.
W dalszej kolejności po latach takich praktyk zauważono, że również w stan relaksacji można wprowadzić pacjenta wmawiając mu to, że pacjent coraz bardziej pogłębia swoje odprężenie i w ten stan zapada. Minimalizując wyżej opisany rytuał w tym tricki polegające na doprowadzaniu do zmęczenia gałek ocznych. Zminimalizowany rytuał wprowadzania w stan hipnozy sprowadza się jedynie do rożnych monotonnych odliczeń, a często nawet I je opuszcza. Terapeuta wtedy od początku konwersuje z pacjentem i sugeruje mu znalezienie się w takim samopoczuciu, pogłębiając jego świadomość co do znajdowania się w stanie wysokiej relaksacji I jednocześnie wysokiej podatności na to jak prawdziwe są stwierdzenia terapeuty. Ogromne znaczenie w takim procesie ma autorytet terapeuty, który w skrajnych przypadkach jednym nakazem jest w stanie wprowadzić pacjenta w ten właśnie stan, w którym na każde jego polecenie pacjent zachowa się w wymagany w poleceniu sposób. Znanymi są też takie przebiegi “indukcji hipnotycznej” (tak się nazywa procedura wprowadzania pacjenta w stan hipnozy), które w całości omijają stan relaksacji I w których pionowo stojącego pacjenta się tak długo przekonuje się o tym że znajduje się w stanie głębokiego uzależnienia od słów terapeuty stopniowo dowodząc ten stanu pacjentowi, że po takim coraz to głębszym przekonywaniu się pacjenta w słuszność słów terapeuty faktycznie pacjent już bezrefleksyjnie wykonuje jego polecenia.
Wg Rumuńskiego hipnotyzera Vladymira Aristo Gheorghiu:
Przebieg indukcji hipnotycznej powinien stwarzać pacjentowi okazje do stwierdzenia zbieżności jego odczuć ze słowami terapeuty.
W całym przebiegu indukcji występują zjawiska fizjologiczne lub psychofizjologiczne, które terapeuta zapowiada I ujmuje w odpowiednią formę słowną. Dłuższe skupienie wzroku powoduje zmęczenie mięśni podtrzymujących gałki oczne. To z kolei wywołuje rozszerzenie źrenic, początkowo zwężonych na skutek usilnego wpatrywania się w jeden punkt. W konsekwencji następuje osłabienie ostrości widzenia I pojawienie się obrazów podwójnych.
Pieczenie oczu jest naturalnym skutkiem fiksacji wzroku; niezamykanie powiek przyspiesza wysychanie spojówek. Drgania powiek spowodowane wysiłkiem długiego ich rozwarcia wywołują uczucie ciążenia powiek. Ciążenie kończyn jest skutkiem rozluźnienia mięśni. Zmniejszanie napięcia mięśniowego sprawia wrażenie ociężałości, odczuwanej tym silniej, im bardziej pacjent skupia uwagę na tym zjawisku. Terapeuta dzięki odpowiednio sformowanym sugestiom perswazyjnym wykorzysta moment, w którym to zjawisko naprawdę wystąpi. Dzięki temu pacjent stopniowo przekona się o zbieżności swoich odczuć z tym, co mu się przekazuje. Utwierdzi się w przeświadczeniu, ze jego zachowanie odpowiada przebiegowi indukcji hipnotycznej.
Wszystkie wysiłki terapeuty powinny zmierzać stopniowo do mniej lub bardziej postrzegalnego zwężenia obszaru świadomości. Hipnotyzer dzięki odpowiednim sugestiom będzie podkreślał zależność reakcji pacjenta na to, co mu się komunikuje, od kontaktu z terapeutą (“słyszy pan wyraźnie to co mówię; tylko za pośrednictwem mego głosu ma pan łączność z otoczeniem”).
Hipnoza nie wzbudzałaby kontrowersji gdyby nie efekty jakie udaje się uzyskać dzięki osiągnięciu takiego stanu. Wspomnę tutaj o paru takich efektach, których nie zakwestionuje żaden hipnotyzer, a które jednocześnie przeczą aktualnie ugruntowanej nauce o przyrodzie.
a) Regresja wieku
Standardową sztuczką działająca podczas lekkiej nawet hipnozy jest nakaz przypomnienia sobie przez pacjenta detali z jego przeszłości nie mających żadnego znaczenia podczas aktualnego życia pacjenta I, których przechowywania w pamięci nie ma żadnego uzasadnienia.
W celu wydobywania takich detali terapeuta najpierw przekonuje pacjenta, że ten ma dopiero powiedzmy 10 lat I nakazuje mu przypomnieć sobie dla przykładu oceny na swoim świadectwie szkolnym (jeżeli cofnie pacjenta do dnia ich rozdania). Okazuje się wtedy, że pacjent wylistuje dokładnie oceny w dokładnie w tej samej kolejności w jakiej faktycznie znajdowały się na świadectwie. Pacjent jest w stanie podać dowolny ubiór dowolnej wskazanej osoby z dowolnego dnia w przeszłości. Przekonany o tym jaki jest dokładnie jego wiek pisał będzie pismem właściwym dla siebie z tego dokładnie okresu życia. Pamiętał będzie każde kolejne słowo każdej przeczytanej przez siebie książki I każde słowo, które wtedy usłyszał.
Hipnoterapeuci tłumaczą tego rodzaju zjawisko dużo większymi możliwościami mózgu niż to się wydaje. Ich zdaniem hipnoza te możliwości w jakiś sposób uwidacznia. Należy jednak zwrócić uwagę, że:
przechowywanie tego rodzaju informacji w mózgu nie ma żadnego uzasadnienia z punktu widzenia doboru naturalnego. Po co pacjent w wieku 30 lat ma wiedzieć jak ubrana była jego ciotka w dniu jego 4-tych urodzin;
- dlaczego skoro informacje te są przez nas magazynowane to nie są dostępne w stanie czuwania (to jest kiedy jest się niezahipnotyzowanym). Gdyby w jakiś sposób tego rodzaju informacje faktycznie w mózgu były gromadzone, a jednocześnie nie byłyby dostępne to, albo byłyby zastępowane innymi, albo ewolucja zadecydowałaby, żeby ta cześć mózgu zwyczajnie obumierała ustępując miejsca innym tworzącym się w mózgu komórkom;
- najważniejsze: drobiazgowość informacji dostępnych podczas regresji wieku każe przypuszczać, że gdyby mózg miał faktycznie archiwizować wszystkie tego rodzaju informacje, to zwyczajnie zabrakłoby w nim ilości atomowy żeby taką ilość informacji gromadzić. Nie neuronów, nie komórek. Atomow;
b) Zjawisko “wzmożonych zmysłów”
Znanym doświadczeniem podczas stanu hipnozy jest przedstawianie pacjentowi talii rozlicznych rewersami kart z prośbą, żeby pacjent wybrał którąś I, że ta przez niego wybrana podczas kolejnego pokazania kart oznaczona będzie krzyżykiem. Następnie po przetasowaniu I ponownym pokazaniu pacjentowi rewersów bezbłędnie wskazuje on uprzednio wybraną kartę. Mimo, że faktycznie nie została ona oznaczona krzyżykiem.
Hipnoterapeuci takie i podobnego rodzaju zjawiska tłumaczą wyostrzeniem zmysłów.
Zastanawiające jest jednak dlaczego tego rodzaju wyostrzenie zmysłów nie wyewoluowało jako działające w stanie czuwania, ale działające tylko w sytuacji (hipnozy), kiedy nie ma znaczenia z punktu widzenia walki o przetrwanie. Również zastanawiające jest po co w ogóle wyewoluować by miał taki doskonały wzrok na gruncie procesu doboru naturalnego.
c) Halucynacje pozytywne I negatywne
W zasadzie każdy z znanych hipnotyzerów potwierdzi, ze każdy rodzaj hipnozy jest w istocie autohipnozą. Dla przykładu wprost podają to Emile Coue czy L.M. LeCron. Podczas hipnozy przeprowadzanej przez terapeutę jego zadaniem jest wyłącznie przekonanie pacjenta co do jakiegoś stanu rzeczy, ale to wiara pacjenta w ten stan rzeczy jest tutaj decydująca. To ona decyduje o tym jak pacjent postrzega otoczenie. Dla przykładu podczas eksperymentu doktora Krafft-Ebing-a przekazał on sugestie zahipnotyzowanemu, ze że znany pacjentowi doktor H. wyjechał na kilka dni. Następnie kiedy Doktor H pojawił się w pomieszczeniu z zapalonym papierosem zahipnotyzowany pacjent widział jedynie samego papierosa spacerującego po pokoju. Przekonany był, że to jakaś sztuczka.
d) Sugestie dotyczące własnego ciała
Znany jest eksperyment, w którym zahipnotyzowanej osobie sugeruje się, że trzyma ona w dłoni czerwoną od gorąca monetę. Osobom tym po tej sugestii pojawiają się na dłoni pęcherze charakterystyczne dla oparzenia. Jeden z takich eksperymentów relacjonuje Leon Chertok tak:
“Po wprowadzeniu pani T. w stan hipnozy położyliśmy na jedną czy dwie minuty monetę na stronę grzbietową prawego przedramienia, podsuwając sugestię oparzenia. Zapewniliśmy pacjentkę, że za kilka godzin będzie miała w tym miejscu bąbel, jakby się oparzyła. Po przebudzeniu się za mniej więcej pół godziny pani T. udała się do poczekalni ośrodka I po upływie takiego samego czasu oświadczyła, że odnosi wrażenie jakiegoś gorąca w swym ramieniu. W miejscu, w którym została położona moneta, stwierdziliśmy wystąpienie zaczerwienienia (erytemy) bąbelkowego (flyktenoidalnego), powodującego poparzenie pierwszego stopnia. W następstwie pojawiły się inne bąble, a po czterech I pół godziny od chwili rozpoczęcia eksperymentu ukazało się skaleczenie w postaci zaczerwienionej I obrzękłej plamki o nieregularnym zarysie, pokrytej skaleczeniami pęcherzykowatymi, wśród których było kilka przeżartych”
Krytycy gotowi byliby wyjaśnić ten eksperyment wprowadzeniem w jakiś sposób w błąd mechanizmu odpowiedzialnego za regenerację skóry. Są jednak inne eksperymenty z sugestią dotycząca ciała zahipnotyzowanej osoby, których wyjaśnić w ten sposób się nie da. Na przykład L. Benedek wmówił niezahipnotyzowanej pacjentce, ze pokropił jej ramię ciepła wodą. Po tej sugestii zmierzona w miejscu pokropienia wodą temperatura ciała była o 3 stopnie wyższa niż w innych.
Podobnie w Narodowym Instytucie Badań medycznych w Londynie Stephen Black I współpracownicy (za Leonem Chertokiem) “Za pomocą bezpośredniej sugestii hipnotycznej mogli oni zmniejszyć, a nawet wyeliminować reakcje skórne wywoływane na ogół przez wstrzykiwanie substancji uczulających (alergenów)”.
W 1935 roku Londyńskie Towarzystwo Badań Psychologicznych tak zaprotokołowało eksperyment z indyjskim fakirem Kuda Baksem:
“Przed eksperymentem stopy fakira zostały dokładnie zbadane. Nie można było znaleźć żadnych śladów przygotowań. Podeszwy były miękkie I suche, a temperatura skóry wynosiła 27 stopni. Do eksperymentu wykorzystano dwa piece, każdy długi na 3.35 m, szeroki na 1.80 m, zapełnione gazetami, parafiną I drewnem. Wszystkie te materiały pokryto jeszcze węglem drzewnym. Eksperyment powinien zacząć się o 16. O 8 rano rozpalono ogień. O 16 piece żarzyły się przepisowo. Cały eksperyment sfotografowano I sfilmowano. Fakir przeszedł po piecach bez pośpiechu pięcioma krokami, tam i z powrotem. Zmierzono potem temperaturę skóry. Wynosiła 27 stopni. Spody stóp były nienaruszone. Fakir przygotowywał się do przejścia przez drugi piec, kiedy nagle zwrócił się podniecony do komisji badawczej ze słowami: "Coś we mnie zostało naruszone. Straciłem przez to wiarę w siebie i nie mogę powtórzyć eksperymentu."
Jeden z członków komisji, który widział pokaz, próbował sam go powtórzyć. Kiedy jednak zrobił parę kroków, uskoczył na bok I musiał poddać się leczeniu, bo na jego stopach natychmiast wystąpiły poparzenia.”
No i doświadczenie jakim jest zjawisko hipnozy prowadzi do jedynego prawa przyrody.
Jedyne faktycznie istniejące prawo przyrody
“Prawa przyrody są dokładnie takie, jakie wierzymy, że są”
Prawo powyżej nie jest w żaden sposób niedookreślone. Działa bezwzględnie z punktu widzenia każdej osoby będącej podmiotem postrzegającym otoczenie. Bez wyjątków. Nie jest tutaj wyjątkiem sytuacja, w której ktoś nagle uwierzy, że jest w stanie latać, a ponieważ inni w to nie wierzą zatem miejsce będzie miał konflikt tych wierzeń. Osoba chcąca latać bowiem chciałaby tego po to, żeby móc być z pobudek egoistycznych wyróżnioną na tle innych, co w to nie wierzą. Jednocześnie podświadomie mając na uwadze równowagę sumień odkrytą przez Berta Hellingera wiedziała będzie, że nie zasługiwała będzie na takowe wyróżnienie i w istocie to spowoduje, że jej wiara w umiejętność zostanie zachwiana. To, że Świętym cudotwórcom udawało się w sposób jawny wyczyniać rzeczy, których nam się nie udaje znajduje swoje wyjaśnienie w tym jak nieporównywalnie więcej jak my oni wcześniej poświęcali się dla innych.
Nie jest też tak, że kształt obecnej nauki tj. praw przyrody został przeprogramowany. Jeżeli rodzi się nowy osobnik to jego choćby rodzice dysponują już jakimś wierzeniem i wierzą również w to, że doświadczenia zmysłów nowonarodzonego będą takie, a nie inne I staje się właśnie w zgodzie z ich wierzeniem.
Podobne stanowisko prezentował żyjący w III wieku myśliciel Plotyn, który twierdził, że materia wraz z towarzyszącymi jej prawami przyrody jest jedynie wytworem wierzenia duszy I nie jest obdarzona niezależnym istnieniem. Ten sam myśliciel ubrał zasadę równowagi dawania I brania Hellingera w model uwzględniający losy, w które się wcielamy czy mając na uwadze kolejne reinkarnacje z punktu widzenia nauk wschodnich, czy czyśćca mając na uwadze Chrześcijaństwo (przy okazji: pojęcie “reinkarnacji” zawiera się w szerszym pojęciu “czyśćca”):
“Jeżeli w tym życiu zamordowałeś swą matkę, w następnym wcieleniu będziesz kobietą I zostaniesz zamordowany przez swojego syna”.
Wg jego ucznia Porfiriusza pewnego razu Plotyn wyzwał innego filozofa Olimpiusza celem udowodnienia kto ma silniejsze moce duchowe. Wg. Porfiriusza wystarczyło, żeby Plotyn spoglądał na rywala parę minut, następnie miał wykrzyknąć “Spójrzcie tylko. Ciało Olimpiusza wykręca się z bólu”. I ten faktycznie wykręcał się z bólu.
Przykłady
Jako zastosowanie powyższego twierdzenia weźmy teorię budowy materii. Już od tysiącleci sensowna wydawała się hipoteza, że źródłem różnych zachowań się poszczególnych substancji są różnice jakiś podstawowych fragmentów, które te różnego rodzaju materie tworzą. Tak wynaleziono “cząsteczkę”. Dalej wskutek obserwowania różnorakich reakcji chemicznych podjęto przypuszczenie o istnieniu różnych składników tych cząsteczek jakimi miały być “atomy”. Coraz większa wiara w słuszność tej hipotezy doprowadziła w końcu do odkrycia właśnie składnika materii jakim jest atom składający się z jądra I elektronów. Chcąc następnie rozwikłać zagadkę różnic pomiędzy atomami różnych pierwiastków, kierowani zjawiskiem jakim jest elektryczność uczeni zaczęli postulować podzielność tego rodzaju materii. I tak bombardując jądra atomów strumieniem cząstek elementarnych i obserwując ich rozpraszanie się odkryto składowe jądra atomu. Dalej identycznie odkryto jeszcze mniejsze cząstki elementarne jakimi są “kwarki”.
Gdyby uczeni mieli wiarę w to jak I one są podzielne I, że podczas ich bombardowania okażą się mieć kształt czy to kul, czy ostrosłupów czy walców, to własne to by odkryli. Inni, przekonani o prawdziwości tych odkryć potwierdziliby te teorie w taki sam sposób, jak istnienie satelit stacjonarnych potwierdza ustalenia Issaca Newtona w zakresie praw przyciągania.
Dalej: Po tym jak Karol Darwin opublikował swoją Teorię Ewolucji zaczęto się doszukiwać prawidłowości w skali mikro stojących za doborem naturalnym. George C. Williams oraz za nim Ryszard Dawkins szybko upatrzyli w sprawcy doboru naturalnego strukturę komórkowa zwaną “genem”. Gdyby nie wierzyli w istnienie takiego samodzielnego medium odpowiadającego za przenoszenie cech gatunku pewnie odkryliby coś zupełnie innego.
Wreszcie: Teoria Berta Hellingera wyrosła na innej wcześniejszej zwanej “kontekstualną terapią rodzin” Ivana Boszormenyi-Nagy’ego. Wprowadzała ona mechanizm wyrównania w ramach rodziny. To jest wyrównania dobrych uczynków I krzywd. Później Hellinger zaadoptował ten sam mechanizm ramach każdej grupy nie tylko rodziny. To na podstawie tego rodzaju terapii grupowych powstał zamysł Berta Hellingera najpierw wczucia się w sumienie członka rodu a następnie szerzej – dowolnej osoby, którą sobie wyobrazimy.
Obok szkoły związanej z “terapią rodzin” dobrze znany był pewien eksperyment, który dowodził innego niż poprzez mechanizm doboru naturalnego przenoszenia informacji międzypokoleniowej, który to eksperyment w pewien sposób przekonywał nieprzekonanych do słuszności tej terapii.
Chodzi o eksperyment Kerrego Resslera oraz Briana Diasa: populację myszy rażono prądem. Każdorazowo przed rażeniem ich tym prądem podawano im ściśle określony bodziec w postaci zapachu kwiatu wiśni. Tak nauczone myszy pobudzone tym bodźcem w panice biegały obawiając się porażenia prądem. Następnie odstawiono zarówno podawanie bodźca jak I samo rażenie prądem. Pozwolono się tej populacji myszy swobodnie rozmnażać. Następnie paru generacjom po już wymarłej populacji na której realizowano eksperyment poddano bodziec w postaci zapachu kwiatu wiśni. I myszy… zaczęły w popłochu uciekać tak jak ich pradziadkowie.
Zachowanie to zostało dostrzeżone przez konwencjonalną psychoterapię, która zaczęła upatrywać w tym konsekwencji w postaci między innymi dziedziczności traum.
Niezależnie od wyjaśnienia tego mechanizmu przez model Berta Hellingera samo dziedziczenie traumy stało się przedmiotem badań biologów. Uznali oni bowiem, że zaobserwowane zjawisko wymyka się teorii Samolubnego Genu, która to teoria panującą przez ostatnie 50 lat zakładała kształtowanie się cech wyłącznie na podstawie zamkniętego zestawu genów nie modyfikowanych przez rodzica podczas całego życia rodzica.
Uczeni wierzyli, że rodzice podczas swojego życia w jakiś sposób są w stanie te geny modyfikować. Przekonani o tym byli i znaleźli. Okazało się bowiem, że jakieś grupy genów są wyciszane przez jakieś odkryte struktury. Nazwane to zostało “Epigenetyką”. Gdyby uczeni oczekiwaliby czego innego, znaleźliby co innego.
Zjawiska wcześniej niewyjaśnione
Wspomniane twierdzenie tłumaczy cały zakres zjawisk zaobserwowanych I niewyjaśnialnych oraz w szczególności również to dlaczego w ogolę prawidłowości występowania tych zjawisk mimo powszechnej wiedzy o nich nie sposób formalnie dowieść.
Mieszczą się w tym wszystkie metody medycyny alternatywnej takie jak akupunktura, biorezonans, wszelkiego rodzaju szamanizmy czy działanie placebo. Zwłaszcza hipnoza jako taka. Charakterystycznym jest to, że efekty dla których stosowana jest hipnoza widziane są wyłącznie w otoczeniu terapeuta-pacjent. Obaj wiedzą po pierwsze, że efekty ich współpracy nie uzyskają szerszej ekspozycji, a po drugie gdyby miały takową uzyskać, to obaj uznani zostaną za czymś oszołomionych. Takie okoliczności eliminują składnik jakim jest zysk tej dwójki wynikający z ew. aprobaty otoczenia co do ich nadprzyrodzonych zdolności. Oboje wiedzą, że jeżeli dla przykładu pacjent wyzdrowieje z nieuleczalnej choroby, to otoczenie bez problemu przypisze taki bieg rzeczy jako dzieło przypadku.
Podobnie podczas seansów hipnozy estradowej. Sztandarowym scenariuszem tego rodzaju pokazów jest najpierw sugerowanie każdemu z widowni kolejnych sugestii. Na przykład sugestii splecenia ze sobą palców obu rąk I założeniu tak skrzyżowanych dłoni za głowę. Showman sugeruje następnie:
“Wasze ręce są ze sobą mocno skrzyżowane. Zaraz policzę do trzech. Spróbujecie wtedy uwolnić jedną rękę od drugiej, ale się nie uda. Kiedy doliczę do trzech, nie będziecie mogli oderwać od siebie rąk. Wasze ręce prawie się skleją. Nie będziecie mogli oderwać od siebie rąk. Im bardziej będziecie próbować, tym mniej się powiedzie. Nie będziecie mogli oderwać od siebie rąk. Raz-dwa-trzy!”.
Następnie showman hipnotyzer wypytuje się widowni kto faktycznie nie może oderwać rąk. Spośród tych osób jedną zaprasza na scenę. Wybiera ją jako najbardziej podatną na sugestie hipnotyczne. Takiej osobie pogłębiany jest trans i dla przykładu sugeruje się jej wykonanie tzw. “mostu kataleptycznego”. To jest nakazywane jest jej położenie się na dwóch krzesłach: na oparciu jednego głową, a na oparciu drugiego stopami. Hipnotyzer sugeruje tak leżącej osobie, że za nic nie jest w stanie zmienić tej pozycji i następnie jakby nigdy nic staje na niej. Mimo wątłej postury obiektu, mimo tego, że jest to często kobieta jej ciało ani drgnie.
Dla porównania po tym pokazie zapraszany jest z widowni ktoś wysportowany I proszony o taką sama pozę I najczęściej w żaden sposób jej nie wytrzymuje. Nie wspominając o tym, żeby ktoś na nim jeszcze stanął.
Mimo takiego właśnie najczęstszego scenariusza pokazu hipnozy estradowej badania laboratoryjne nie są w stanie potwierdzić wpływu hipnozy na wyczyny mięśniowe (choćby badania Slotnick, Liebert I Hilgard 1965).
Podczas wystąpień estradowych widownia wierzy w to co się wydarza. Ich wiara jest nieskrępowana o tyle, że po wyjściu z pokazu I tak wiedzą, że opowiedziawszy znajomym o tym co widzieli zostaną uznani za “nawiedzonych”. Natomiast eksperymentatorzy w warunkach laboratoryjnych obarczeni są słabą wiarą w powodzenie realizowanego eksperymentu z uwagi na świadomość, że powszechna opinia na temat badanego zagadnienia jest odmienna i może coś z tą powszechną opinią “jest na rzeczy”.
Zresztą. Nauki jogi tybetańskiej również wskazują na łatwość z jaką w stanie hipnozy możemy zwiększać siłę mięśni. Z właściwym dla religii wschodnich skomplikowaniem procedury wskazują one w jaki sposób należy siebie wprowadzać w stan hipnozy w tym celu stworzoną techniką, która ta szkoła nazywa “Gtung mo”. Czytając komentarze mistrzów jogi do tej metody wychodzi, że dzięki niej czlowiek ma posiąść siłę kilkuset słoni.
W każdym razie twórca współczesnego Stonechenge tj. budowli o nazwie “Coral Castle” w USA Ed Leedskalnin twierdził, że posiadł tę samą wiedzę, dzięki której zostały zbudowane piramidy w Egipcie, świątynie Majów i Azteków, Stonehenge, gigantyczne rzeźby na Wyspie Wielkanocnej. Nie jest dziwnym, że widziany był przez okolicznych mieszkańcow odprawiającego nad kamiennymi blokami pieśni modlitewne.
I teraz wyobaź sobie w myśl teorii wspólnego sumienia Hellingera jak będzie sie powodziło osobie, ktora serio uwierzyła w to co mówią ksieża w kościele. Tj. która uwierzyła w to, że odmawiając za kogoś różaniec generalnie modląc sie o czyjeś powodzenie jej samej wiodło się będzie tak dokładnie jak dla niej jest najlepiej.
Już samo wyobrażenie sobie jakiegoś scenariusza powoduje w jakimś stopniu materializowanie sie go. I teraz wyobraź sobie, że fantazjujący w ten sposób na dodatek ufa w tę realizację I jednocześnie mechanizm równoważący dawanie I branie te realizację umożliwa.